Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/50

Ta strona została skorygowana.

marzeniami Judei, snem o dawnej Palestynie... Lwy także assyryjską rzeźbę dziwnie przypominały...
O innych ozdobach wytwornego domu Herszka zamilczymy... Był on tak porządny, iż mu współwyznawcy zbytkowność jego i chęć imponowania zarzucali. Sam też Herszko niepospolitym był człowiekiem, wielkiego rozumu, wziętości i uczciwości. W handlu drzewem i zbożem dorobił się był majątku znacznego, i szacowano go na jakie sto tysięcy rubli... Pomimo to jeździł biedą, jednym koniem, i pracował po staremu... Czermiński lubił Herszka, mógł się nieraz obejść bez niego w swoich handlach, bo pieniędzy miał podostatkiem, ale przypuszczając go do spółki, zyskiwał doskonałego kontrollera i nadzorcę, co przy rozlicznych jego zajęciach nie było do odrzucenia... Hersz więc stawał się wspólnikiem w spekulacyach Czermińskiego... i obu im z tem dobrze było...
Gdy do austeryi zajechali, wnet pokój gościnny otwarto dla przyjezdnego, który tłomoka z kałamaszki wyjmować nie kazał...
Hersz poszedł się rozebrać i powrócił... Gościnność kazała mu spytać czyby co nie zjadł przybyły, lub się nie napił herbaty?... Wiedział, że stary je co napadnie, rybę po żydowsku, śledzia, chleb, bodaj razowy... Czermiński ręką tylko kiwnął. Znaczyło to: — co sobie chcesz...
Hersz, który znał dobrze swojego wspólnika, zmiarkował, że jest czemś mocno zajęty... On także miał na myśli ważną sprawę. Zmierzyli się oba oczyma badającymi; ale jakby jeden na drugiego czekał, kto pierwszy rozpocznie — milczeli oba.
Czermiński stanął naprzeciw Żyda, ręce założył w tył i kolnął go oczyma, głową ruszając. Znaczyło to: — Mów...