Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/511

Ta strona została skorygowana.

Dla wprowadzenia jakiejś rozmowy, Leon zaczął pytać o dawne Idy znajome i przyjaciółki...
— Masia pojechała do stolicy — i tam się jej, słyszę, doskonale dzieje. Tylko co nie widać jak za mąż pójdzie. Tekla się wydała za flotrowersistę z orkiestry, ale pije jej mąż i niestatkuje... Dwoje dzieci, bieda w domu... i ząb na przodzie straciła, a tak jej wstawili, że — zaraz poznać można... Adzia bardzo nieszczęśliwa... okropną awanturę przebyła z tym zazdrośnikiem hrabią, który ją porzucił...
Sypały się tak nowiny, plotki, przeplatane herbatą, jedzeniem ciastek, żartami, pytaniami...
Wybadała wreszcie Ida, że Leon nie pozostanie w Warszawie, i to ją zasmuciło. Bolała nad jego losem, wystawiając sobie te nudy na wsi.
— Jabym tam zaraz umarła! mówiła — słowo daję...
Wysłuchawszy gwaru i trochę muzyki wrzawliwej, na której popis dała się namówić Tosia — Leon wrócił do pałacu smutniejszy niż wyszedł.
Dziwna rzecz — to wszystko ku czemu tęsknił, teraz mu się wydawało z blizka liche, wypełzłe — blade i smutne... Tak dalece to prawda, że przedmiotom wartość całą nadaje oko, co na nie patrzy, serce, co je odczuwa...
— Co to się zrobiło z tych ludzi! z tej Warszawy! mówił w sobie Leon. |
A u Lursa dawni znajomi szeptali:
— Co to się stało z tym Leonem? jak strasznie zmieniony, złamany, wystygły!...
Nazajutrz wybierano się i pakowana powoli... Leon czuł się jakimś osłabłym... Na obiad przysłano go prosić. Zastał tu generała, który zimno go bardzo powitał i zajął się zaraz cały Felicyą. W tem powitaniu łatwo było rozpoznać, że marszałkowa i sama