Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/522

Ta strona została skorygowana.

czułem się niezdrowym; musiałem dni kilka spoczywać. Złamany jestem i codzień to więcej mi się czuć daje. Cała moja myśl teraz przestać wam być ciężarem, a znośną jakąś przyszłość sobie ułożyć... Nic ci jeszcze nie powiem o projektach moich — nie będę jednak taił, że z sercem pustem, potrzebującem się przywiązać... tułając się tak jak nędzarz — zdaje mi się, żem znalazł serce drugie do mojego, w którem szczęście widzę... Wysoko sięgając wiesz, jak srodze przecierpiałem — chcę teraz w prostocie, w ubóstwie szukać pociechy... Osoba uboga zupełnie, ale dobrze wychowana“..
Leon pomyślawszy nieco ciągnął dalej:
„Nic jeszcze stanowczego nie ma — alem się przywiązał, nawykłem, przewiduję, iż mi się rozstać będzie trudno. Dla tego, proszę cię nie niecierpliwcie się, iż nie wracam, dozwólcie mi lepiej się rozpatrzyć... Raz się sparzywszy, muszę być ostrożny“...
Następowały ukłony i t. p. List obiecywał wiele, ale był nieco wyrachowany, aby nie przestraszyć Maurycego bardzo, aby wystawić Leona jako rozważnego i „spaczonego“ człowieka, który na zimne dmucha. Leoś obawiał się, aby brat go tu nie ścigał i nie wyrwał z tej topieli w którą bezmyślnie się zanurzał. Nie wiedział on sam jeszcze co pocznie... Idzie zrobił pewną nadzieję, iż poznając bliżej Tosię, przywiązując się do niej, wreszcie i ożenić się może. Były to słowa, którym zawierzono, gdy on sam jeszcze im nie ufał. Nie rad był tylko zrywać, i ta ładna Tosia potrzebna ma już była dla rozmowy, dla zalecanek pustych... Różne myśli przechodziły po tej biednej głowie; kobiety wszakże stały pilno na straży przyszłości. Ida ani przypuszczała innego końca, tylko ożenienie; a siostry na krok nie odstępowała...
Gdy list nadszedł do Rakowiec, i Maurycy go przeczytał, ogarnął go przestrach niewypowiedziany.