Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/526

Ta strona została skorygowana.

Zdawało mu się, że o całym tym stosunku z Tosią nikt nie wie z tych osób, coby go zdradzić mogły przed Maurycym. Mylił się mocno. Ida wypaplała się przed przyjaciółką z planem i nadziejami, a przyjaciółki zazdrosne nie umieją utrzymać sekretu. Mówiono po cichu o tym romansie, któremu koniec bardzo raźny wróżono. Jedni gotowi się byli zakładać, że Leon się ożeni — drudzy wróżyli wcale co innego, niebezpieczniejszego dla kieszeni niż dla przyszłości. Zdania były podzielone. Hrabia Teofil, choć udawał, że o niczem nie wie, podżartowywał sobie z Leona przy kartach nieraz w sposób bardzo przykry...
Maurycy powróciwszy do hotelu, wzburzony cały, szukając po głowie sposobu zapobieżenia temu, co przeczuciem za nieszczęście uważał — wpadł na myśl dowiedzenia się u hrabiego, czy on nie zna owej dziewicy wybranej. Pobiegł więc do niego tak rano, że go w łóżku jeszcze zastał. Zobaczywszy przybywającego, hrabia już wiedział o co chodzi.
— Po Leosia przybywasz! zawołał — ale ta bestya zgrywa mnie tu niemiłosiernie — no — i bałamuci się okrutnie z teatralnemi damami.
Maurycy w krótkich, ale przejętych zgrozą wyrazach, począł go zaklinać o objaśnienie i ratunek.
— Nic łatwiejszego, rzekł hrabia — mogę cię jak najdokładniej objaśnić. Leon zakochał się w siostrze teatralnej Sylfidy, którą dawniej znał bardzo z bliska. Dziewczę jest młodziutkie, ładne... ale... patrzało na życie, zna je dobrze — a choć go samo nie poczęło może...
Maurycy załamał ręce. i
— Hrabio! ratuj! zawołał — w tobie nadzieja! Ja potrzebuję tam dojść i zapobiedz nieszcześciu. Znasz Leona, nie ma dosyć energii dla siebie, jakże się spodziewać, że ją znajdzie za dwoje?