męża, daje znak kiedy jechać... Wygląda ładnie i śmiała, raźna kobieta...
Nigdzie nie bywają — w domu ma być życie wygodne i z pańska, ale sama pani we wszystko wchodzi, zajmuje się najmniejszemi rzeczami, i pod pozorem, że mąż słabowity, podobno rządy majątku wzięła w ręce...
Niewiele więcej mógł się dowiedzieć od pana Skwarskiego Maurycy, ale uprosił go, ażeby, jeśliby się bliżej dowiedział o bracie, doniósł mu to przez podkomorzego. Skwarski przyrzekł. Nie taił przed nim Maurycy dawnych, smutnych stosunków, które i o teraźniejszość niepokój obudzały — powiedział mu o pochodzeniu tej żony miejskiem... a bardzo nieobiecującem. Skwarski bolał nad tem... rozeszli się poprzyjaźniwszy...
Od ożenienia Leona przeszło tak lat dwa, bez oznaki życia, bez wiadomości. Maurycy musiał sobie powiedzieć, że się go wyrzeczono, i że on wyrzec się był powinien też brata, który unikał wszelkich z nim stosunków... przypadkowo dowiedział się przez krewnych Skwarskiego, iż Leon miał córkę, i że kilka osób w sąsiedztwie poznało młodą panię, która, acz trochę się im dziwną wydawała, zbyt może śmiała i pewna siebie, ale jej nic zarzucić nie było można, chyba despotyzm, jaki nad mężem wywierała. Wedle powieści sąsiadów nieźle być miało panu Leonowi w domu, lecz woli nie miał, słuchać musiał żony i bez niej nic począć nie miał prawa.
Dziwiono się, że majątek i interesa wziąwszy w ruinie, młoda pani, która ani o jednem ani o drugiem pojęcia żadnego nie miała, z obojgiem potrafiła dać rady... Nie spuszczając się wcale na męża, sama się dowiadywała, rozporządzała, radziła, pan Leon tylko podpisywał. Utrzymywano, że trochę ładu nawet zaprowadzić potrafiła.
Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/544
Ta strona została skorygowana.