Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/62

Ta strona została skorygowana.

kom nadawał smak daleko większy, niżby miały codziennem powszedniejąc użyciem.
Ile razy wyjechał Czermiński, pani Leokadya miała przyjemność dysponować, rozsiadała się w bawialnym pokoju, panna Damianna starała się o krem do obiadu, o kompoty, podawano wino, którego użycie zwykle bywało wzbronione... Fraszki te — wielkiej nabierały ceny...
Jędrek chodzący w samodziałowej kurtce musiał posługując do obiadu, gdy pani była sama, wdziewać spencer szaraczkowy ze starej pańskiej przerobiony kapoty, który zwykle na święta tylko występował. Dom, jednem słowem, przybierał postać cale inną... czynił złudzenie biednej pani Czermińskiej jej własnego domu...
I tym razem zaledwie kałamaszka znikła, odżyło i poruszyło się wszystko; głosy się śmielej podniosły. Kazano pyły ścierać służącej w pokoju, panna Damianna pobiegła dysponować do kuchni. Niepokój nawet i pospiech okazywał się większy daleko niż zwyczajnie, radość była żywsza.
Pani Leokadya natychmiast po wyjeździe męża poszła do komody, zawierającej odwieczną jej garderobę, i gorączkowo zajęła się wydobywaniem z niej sukni, chustek, kołnierzyków, które rozrzuciła po kanapach i krzesłach...
Panna Damianna, spełniwszy co dla niej najpilniejszego było, gdyż kuchnia stanowiła jej słabość, a przysmaki były jedynym życia urokiem — wpadłszy do pokoju tego przestraszyła się nieładem, jaki w nim panował.
— Cóż to jest moja Leosiu? zawołała.
— Przecie widzisz! poczęła Czermińska, której tchu brakło — dałam już znać do Holmanowa, musimy tam być dzisiaj... korzystając z dnia wolnego, bo kto kiedy odgadł kiedy ten tyran powróci? Zwlekać nie-