Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/67

Ta strona została skorygowana.

wskim, położonym na nizinach, drzewa bujały szybko, wegetacya była zdrowa i krzepka, lipy, topole nadwiślańskie, olchy, klony rwały się z gęstwiny ku słońcu... Gdzie niegdzie poprzecinane widoki, ukazywały w oddali różne frontoniki budowli, monumenta, nieciekawe posążki, wodę trochę spleśniałą, lecz smętny jakiś wdzięk miało to wszystko, a wijące się ścieżyny wysypane piaskiem żółtym, dowodziły starania o utrzymanie. Prawie u kraju parku stała chata w rodzaju tych, które niegdyś zdobiły Powązki księżny generałowej, na pozór bardzo licha, pokryta trzciną, zbudowana z nieociosanych bierwion sosnowych, z przedsienią wspartą na słupkach okrytych korą i suchemi gałęźmi ubranych. Dla sprzeczności z tą powierzchownością zaniedbaną, wewnątrz przystroiła ją niegdyś pani Falimirska z wielkim zbytkiem. Niewielkie okna były z szyb zwierciadlanych, w dawniejszych czasach bardzo drogich. Drzwi z jednej strony zewnątrz tarcicami prostemi obite, wyglądały nędznie, a wewnątrz wysadzane były markieteryą kosztowną. Całą ścianę jedną zajmowało, teraz na nieszczęście strzaskane, lecz trzymające się jeszcze zwierciadło. Zamiast obicia chatka była udrapowana festonami dwukolorowemi z wielką tapicerską sztuką... Wszystko to, prawda, zestarzało, zbladło, ale się zachowało dosyć starannie, i meble dawne były wykwintne... Pani Falimirska postanowiwszy w „Szomierce“ przyjąć sąsiadkę, przez kilka dni wprzódy krzątała się koło niej. Odświeżono ją bukietami, dywanami wysłano, uczyniono miłą i śliczną.
Ponieważ sługom wstęp był wzbroniony, za wczasu więc przygotowany zastawiono podwieczorek...
Marszałkowa, której szło o to wielce, aby się okazać wielką panią, wystroiła się ze smakiem, uczyniła młodą i piękną. Felicya zmieszana trochę, ubrana była cudnie i wyglądała jak nadziemskie zja-