Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

Chłodna, wyrachowana, obojętna zupełnie pani Falimirska, która nie miała już ani serca, ani zmysłów... mogła jeszcze doskonale uczucia i wzruszenia odegrywać. Nie uczyniłaby ona pewnie tego za nic w świecie, jak inne znudzone istoty, dla igraszki, dla zabawki, przez lekkomyślność, ale tu szło o los dziecięcia, o jej własny.
Pomimo świetnej na pozór egzystencyi, życie tej kobiety zeszło w niezaspokojonych pragnieniach... Uboga rzucona została w świat możnych, do którego z łaski przypuszczona była. Nabrała jego nawyknień, później na chwilę karmiła się nadzieją, że miłość i opieka księcia L... wprowadzi ją w to zaczarowane koło. To ją zawiodło... Pozbyto się jej wydając za Falimirskiego, który daleko w hierarchii społecznej stał niżej, niż jej pragnienia i nadzieje...
Życie było ciągłą sztuką, złudzeniem, udawaniem, walką... Rosły z niem nienasycone żądze świetności, wielkiej istotnie roli na świecie, blasku, znaczenia i wszystkich nasyceń, jakie daje, zbytek.
Marzeniem jej, snem, ideałem było owo życie prawdziwie pańskie, książęce, magnackie, nieznające prywacyi, olśniewające tłumy... zbliżenie się do sfer najwyższych... przyjęcia na dworze, stosunki ze znakomitościami, rozgłos imienia i rozumu... Chciała w tych krainach widzieć córkę, a jeśli można, wnijść w nie razem, kierować nią, nakarmić się hołdami pospolitych ludzi, po nad których wznieść się pragnęła.
Aby dojść do tego, nic dla niej nie było za drogie — gotowa była poświęcić wszystko... Lecz miała nadzieję, że tak daleko zajść nie będzie potrzebowała, że rozum zastąpi ofiary... których myśl była jej wstrętliwą.
Zyskując Morysia pochlebianiem jego miłości własnej, wciągając go w poufały, przyjacielski sto-