Arusbek rękę położył na piersi i potrząsnął głową...
— Serce śle tylko życzenia! radzić nie śmie!
Tak cały ten dzień przeszedł a Arusbek nie miał czasu ani zręczności pomówić z Michaliną; przybity, widocznie strapiony powrócił razem ze Stanisławem do mieszkania. A że zwykle był dosyć dobréj myśli i drugich jeszcze rozweselał, uderzyło to jenerała.
— Co ci jest? — spytał.
— Nic, głowa mnie trochę boli, czuję się nie zupełnie zdrowym...
— Cóż? powietrze ci nad Spreą nie służy?
— Nie wiem, czuję się już znużony.
— Tobie bo długo w jednym żywiole wytrwać trudno?
— Sądzisz? — zapytał Arusbek — a! no — może! może!
Zamilkli.
— Nie zgłaszał się tu Zamaryn? — spytał Stanisław — Wspomnienie i twarz tego człowieka jak zmora mnie dusi...
— Nie — nie było go tu! listu téż nie ma żadnego i — jeśli się nie mylę — ktoś mi mówił — tak — słyszałem, że Arsen Prokopowicz i on podobno wyjechali...