Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/1040

Ta strona została skorygowana.

— Michalina! Rosyanin! schizmatyk! — jęknęła staruszka — któż co podobnego mógł przypuścić — ona!... Stasiu, to może domysł, przywidzenie, omyłka... a ty mnie straszysz na próżno.. A! to nie może być!
— Moja droga matko, uspokój się, proszę, błagam — wysłuchaj mnie, jest gorzéj, niż powiedziałem zrazu; lecz gdy truciznę wypić musim, po cóż ją dzielić na krople... Michalina téj nocy uciekła z Arusbekiem i wzięła z nim ślub...
Pułkownikowa nie zrozumiała od razu, patrzyła błędnemi oczyma, krzyknęła, zasłoniła sobie oczy i padła zemdlona... Jenerał przypadł ją trzeźwić, zadzwonił, wysłał natychmiast po lekarza, a że słudzy w hotelu o zniknięciu pary téj już wiedzieli, powstało przykre zamięszanie i hałas... Nie rychło docucono się staruszki, która, przyszedłszy do siebie nieco, uczuła się osłabłą i musiano ją zanieść do łóżka. Jenerał, nie odstępując na krok, pozostał przy niéj. Listów nie chciał jéj ni pokazywać ni czytać. Następnego dnia wywiązała się gorączka, lekarz rozkazał pozostać w Berlinie ale zaręczył, że żadnego nie było niebezpieczeństwa.


Trzeciego czy czwartego dnia, gdy już pułkownikowa miała się tak dalece lepiéj, iż z łóżka do krzesła przejść mogła, zażądała sama, ażeby jenerał wyszedł trochę odetchnąć świeżém powietrzem. Od nowożeń-