Arusbeka a w nim załączyła kartkę osobną po polsku Michalina. Andrzéj błagał jeszcze o przebaczenie, o kilka słów, o znak, że nim przyjaciel nie pogardza... domagał się tego w imię miłosierdzia chrześciańskiego jako największéj łaski.
Michalina toż samo powtarzała do pułkownikowéj. Oboje widocznie tęsknili i boleli. Z początku listu matce jenerał oddać się wahał, potém przyniósł go, nic nie mówiąc położył na stoliku i nie spytał nawet, co pułkownikowa postanowi. Sam on teraz, gdy ból pierwszy ustał, gdy rozwaga przyszła i rezygnacya, czuł obowiązek napisania do Arusbeka i podania mu ręki. W jego przekonaniu nie był on winien, winne było przeznaczenie... Jenerał stał się teraz fatalistą...
Odpisał więc, siląc się na jakiś ton spokojny, prawie wesoły, zdając sprawę ze swego teraźniejszego położenia i projektów na przyszłość. To wesele właśnie czyniło list smutnym. Pułkownikowa téż nie mówiąc nic, trzeciego dnia oddała synowi list do Michaliny. I ona przebaczyła jéj zawiedzione nadzieje, skruszone szczęście swoje... A że czuła się osłabioną i przeczuwała koniec bliski, pożegnała wychowankę, przybraną córkę błogosławieństwem macierzyńskiém, dotknąwszy tego świętego obowiązku, którego Polka jako córka kraju swego nigdy się zrzec i zapomnieć o nim nie powinna...
Koniec listu a raczéj przypisek do niego był smutniejszy niż on cały.
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/1051
Ta strona została skorygowana.