wasze jest Albin Zbyski, macie brata stryjecznego jenerałem w wojsku naszém, a! bardzo zacnego człowieka ale diable twardego serca... Wy zamięszaliście się do zabawki waszéj politycznéj, którą opłacacie krwią od stu lat i skazano was na lat dwanaście do katorgi do Nerczyńska. Wywieźli was byli z Warszawy do Moskwy, ale, jak u trzykroć sto tysięcy diabłów, potrafiliście się dostać za granicę? hę?
Wiem i to — dodał jedząc i wpatrując się w młodego człowieka, że w Moskwie, skutkiem pewnych wpływów z góry... zostawiono was w lazarecie, że mieliście zamiast do Nerczyńska pojechać tylko na mieszkanie do Kazania... No — ale cóż tu robicie?
Albin, wysłuchawszy tego zdziwiony, rzekł.
— Ale na rany Boże, zkąd wy to wiecie?
— Ja i to wiem, że brat wasz za wami kroku jednego zrobić nie chciał a nawet domyślam się, dla czego...
— Podły jest! zawołał Albin — własnéj matce odmówił.
— I to wiem, odparł Moskal — ale czy jest podłym w tém rozumieniu, jak wy sądzicie — o tém ja jeszcze wątpię... podły ale.. inaczéj — mniejsza o to — mówmy o sobie,
— Nie mam co mówić wam obszernie — z Moskwy uciekłem...
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/109
Ta strona została skorygowana.