— A wie stryjcio co nam ją daje?
— Co? spytał stary, kiepskie szkoły i pieszczone wychowanie.
— Nie, stryjciu — potężna miłość ojczyzny... Ona cuda czyni dla nas możliwemi.
— Cuda! cuda, ale sac à papier, cudów nie ma na świecie, zawołał wojskowy... wszystko idzie porządkiem pewnym, tylko stare baby... (aj, do djabła! pułkownikowo!) tylko stare kucharki, chciałem powiedzieć, na loteryą stawiają...
Dajżebo pokój, mój Władziu, przerwał drugi mężczyzna, brygadyer ma słuszność. Myśmy w roku 1881 mieli wojsko i jakie wojsko!! bah! armaty, stolicę... cały naród — a
— Jak to cały naród — przerwał ogniście Władysław — ludu, państwo nie mieliście nigdy.. W roku 18381 nie brał on najmńiejszego udziału w powstaniu i wojnie... Rozgrzewały go wojska... dworskie czeladzie szły przez naśladownictwo panów, ale serca w tém nie było — bo niewolnik nie bije się o pozostanie w kajdanach.
— No! no! i posłuchaj go co plecie! oburzył się brygadyer — no! jakże się z nimi zrozumieć! To są demagogi! Lud! naród, tere fere. Sacré nom de Dieu... ten do Sasa ów do lasa. Jak tylko z téj beczki poczynacie, nie ma co i gadać.
— Za Kościuszkowskiéj rewolucyi, mówił śmiejąc
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/153
Ta strona została skorygowana.