— pośredniczyć pułkownikowa... doprawdy tak źle nie jest...
Możecie się dziwić wy, co pamiętacie wszystkie poświęcenia i prace dla ojczyzny, Bar, Kościuszkowską, Legiony, Napoleońskie wojny, rok 1831, że młodzież rwie się także poświadczyć, że jest polską, że i ona chce walczyć?
— Z czém? z kijami? zawołał brygadyer, bez znajomości wojskowego rzemiosła? Ale do stu tysięcy kaduków, żyjemy, moja Dobrodziejko, w wieku, w którym najgorętsza miłość ojczyzny dobrego sztućca i gwintowanego działa nie zastąpi...
Lud powołają! co oni z ludem zrobią? lud ciemny i pójdzie za nimi dziś a jutro z Moskalami...
— Ależ jeszcze nie ma dotąd rewolucyi... i... rzekła pułkownikowa, może nie być wcale...
— Nie może się bez niéj obejść! zawołał śmiejąc się gorżko brygadyer — nadto ona Moskaliskom na rękę... Zrobią ją sami, jeżeli my nie potrafimy. Im w to graj! Myślicie, żeśmy ślepi i nie widziemy, do czego to idzie! Oni zakrywają oczy, udają, że nie widzą, komedye grają, że słabi... czasem chcą nas przekonać, że stchórzyli... ale widocznie pchają do awantury... i śmieją się po cichu.
— Stryjby tego nie mówił, przerwał gorąco Władysław — gdyby wiedział to, co my wiemy.
— Naprzykład? spytał brygadyer...
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/156
Ta strona została skorygowana.