siebie ełegant i obca niewiasta. Pierwszy ów jegomość przemówił złą francusczyzną, uskarzając się na ścisk niezmierny, od którego grzecznie starał się nieznajomą osłonić. Ale ani odpowiedzi ani podziękowania nie otrzymał z razu.
Nie zniechęciło go to wszakże od posługi dla podróżnéj, tém dziwniejszéj, iż ani młodą, ani już piękną nazwać się nie mogła, a na bardzo majętną nie wyglądała. Była to więc z jego strony wprost rycerska tylko galanterya.. czy niezrozumiała jakaś rachuba. Szedł bowiem wciąż, osłaniając sobą czarną panią, torując jéj drogę, opiekując się nie proszony i — nie dziękowany.
A przyszła chwila, w któréj nieznajoma w istocie zapotrzebowała pomocy, nie umiejąc się zoryentować, zakłopotana pakunkiem, powozem i widocznie przestraszona tym otaczającym ją tłumem obcym, który przeczuciowo za nieprzyjazny sobie uważać była usposobioną. Znać to było z jéj bojaźliwych wejrzeń, niepewnego kroku i niemal wystraszonéj twarzy. Elegant zwracał baczne oko na każdy ruch i wyraz rysów.. pochwycił bardzo zręcznie chwilę sposobną i wprost zaatakował wstrzymującą się kobietę.
— Przepraszam, rzekł po francusku, iż się pani tak narzucam, ale postrzegłszy, że jesteś pani tu obcą i samą.. mam sobie za obowiązek ofiarować moje posługi. Czy nie mogę być jéj niczém użytecznym?
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/16
Ta strona została skorygowana.