dobna. Wkrótce Michalina ukazała się, przeprowadzająca pułkownikową... wyszli...
Władysław stał w tym samym domu na drugiém piętrze wraz z ojcem... Ściana tylko dzieliła jego mieszkanie od rodzicielskiego; dom cały należał do brygadyera. Władek więc pożegnawszy stryjeczną siostrę, podał rękę pułkownikowéj i znalazłszy się na wschodach, szybko powiódł ją na górę...
Zakłopotany był nieco temi odwiedzinami w swojém kawałerskiém mieszkaniu dosyć młodzieńczo urządzoném, spodziewał się wszakże, iż Albin prędko nadejdzie i wyzwoli go z tego położenia. Przysunął fotel najlepszy dla pułkownikowéj, zapalił świecę, spojrzał na zegarek... czekali w milczeniu.
Po chwili chód dał się słyszeć na wschodach powolny, zapukano do drzwi trzy razy, Władek wybiegł.
W progu stał w istocie Albin, którego należało choć parą słowami uprzedzić. Pułkownikowa kochała to przybrane dziecko całém sieroctwem swojego serca, ale téż Albin miłował ją jak matkę. Rzucił się do pokoiku, dowiedziawszy o niéj i padł na kolana.
Popłakali się oboje, tłumiąc łzy i wyrywające się wyrazy. Kobieta lękała się zdradzić nieszczęśliwego. Dopiero po niemym tym uścisku macierzyńskim spojrzała na Albina.
Chłopak był straszliwie zmieniony, a choć umyślnie przetworzył sobie twarz, przefarbował włosy, widać
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/164
Ta strona została skorygowana.