myślając się, kto ona była — wyrzec się już wolała widzenia i przemówienia do Stanisława niż narazić na spotkanie z Moskiewką... Położenie jéj tém było przykrzejszém, że wzięła z sobą Michalinę...
Zbladła biedna matka, nie wiedząc, jak przed nią zakryć srom swój i syna, jak go uniewinić, jak wytłómaczyć to, że o trzy kroki będąc od niego... uciekać musiała...
Misia, która w tém wszystkiém zrozumiała tylko, że pułkownikowéj sił zabrakło nagle, nie widząc i nie domyślając się nic zdrożnego w tém, iż jenerał z jakąś panią rozmawiał — nie znalazła innego środka ratunku jak krzyknąć na jenerała i powołać go w pomoc matce.
W téj saméj chwili pułkownikowa, któréj wzrok obłąkany toczył się po otaczających bezmyślnie, ujrzała o kilka kroków nową postać niemal równie w téj chwili przerażającą swém zjawieniem się jak owo widmo Moskiewki. Był to nieopodal stojący... sparty o mur mężczyzna z twarzą wygorzałą jakimś płomieniem wewnętrznym, którego dwóch towarzyszów żegnać się zdawało... Pułkownikowa poznała w nim Albina... A jak gdyby wszystko się tego dnia spiknęło na tych kilka osób, Michalina w jednym z towarzyszów tajemniczego młodziana z oczyma czarnęmi... domyśliła się łatwo przebranego stryjecznego brata swego Władka...
W chwili, gdy jenerał zerwał się od boku Maryi
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/200
Ta strona została skorygowana.