— Ostatni raz — zawołała powstając... modlę się, proszę, zaklinam — mów...
— Nic nie mam do powiedzenia — rzekł stanowczo jenerał, nic, ani słowa więcéj.
— Przyznajesz się więc do winy?
— Nie — ale się z niéj nie tłómaczę...
— To słowo ostatnie?
— Nieodwołalnie — ostatnie.
— Wiesz, co cię czeka?
— Domyślam się...
— Zemsta nieubłagana!!
— Jestem na nią przygotowanym — rzekł smutnie jenerał.
Marya Pawłowna przeszła się parę razy po pokoju, rozerwała suknią, nie mogąc oddychać...
— Gdy wyjdę za próg, zawołała, wszystko między nami zerwaném zostanie.
Stanisław milczał...
— A kobiety téj imię, gdybym je w grobie szukać miała — znajdę... dodała.
Jenerał ruszył ramionami.
Marya przeszła raz i drugi, ściskając list w dłoni, zdawała się przychodzić do przytomności, lice jéj bledło, stygło, stawało się straszniejszém coraz już nie gniewem chwilowym ale zajadłością stłumioną.
Spojrzała na rozsypane po posadzce brylanty... i schyliła się po nie z uśmiechem szatańskim.
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/268
Ta strona została skorygowana.