wet uroczystą herbatę ranną zwykł poprzedzać... siadł do sanek i pojechał do miasta.
Dzień się robił. — Pomimo licznych zajęć długiemi wydały mu się godziny do południa.
W pałacu Maryi Pawłownéj, jak zwykle wszystko było w oznaczonych godzinach wedle ceremonyału przygotowane... Przedpokój zajmowali lokaje w liberyi paradnéj, kamerdyner w czarnym fraku siedział ziewając w bocznym pokoiku, czekając na zawołanie... Najmniejszego zewnętrznego nie było można dostrzedz znaku, żeby się tu coś nie zwykłego trafiło... lub gotowało. Jenerałowa powróciła późno w noc tylnemi wrotami... z jéj pokojów żadne drgnienie życia służby jeszcze nie doszło. — Była pierwsza z południa, gdy powóz zatoczył się przed ganek i mężczyzna średnich lat, bardzo wytwornie ubrany, wszedł do przedpokoju. Podał swoję kartę lokajowi, lokaj zaniósł ją do kamerdynera; stary jegomość, który te obowiązki spełniał od bardzo dawna i znał dobrze, jakie kogo czekało przyjęcie, popatrzył na bilet, pokiwał głową, wyszedł...
— Jéj Ekscellencya, Marya Pawłowna... rzekł chłodno i prawie protekcyonalnie — wątpię, ażeby dziś przyjmowała... Wczoraj był bal na dworze...
Mężczyzna obejrzał się, podszedł bardzo zręcznie niby od niechcenia ku kamerdynerowi i wcisnął mu pię-