Jedném z miast Europy, w których wiek XIX na palympseście starego grodu, wyskrobanego prawie całkowicie, zapisał najwybitniéj swoję epos pracy i zbytku — jest Bruksella. Ledwie tu znać dawne dzieje i czasy przeżyte, uchowało się z nich parę kościołów, pieścidełko ratusz i troche gruzów odmłodzonych, reszta stworzona parowym pospiechem, dopasowana do naszego życia i użycia... naśladuje Paryż i przedstawia go w maleńkiéj karykaturze... Bruksella jak na stolicę państewka zaimprowizowanego, zlepionego z dwóch narodowości, z których jedna jest prawie zapartą a własną, druga urzędową a zapożyczoną — jak na kraik żyjący węglem i żelazem — w pośrodku dwów potężnych sąsiadów w obawie nieustannéj zaduszenia (jak dziecko w łóżku między dwoma dorosłemi towarzyszkami)... Bruksella wygląda aż nadto pysznie, bogato i ludno...