rodowego ma mało... i masami nie pójdzie pewnie. Zbałamucić go łatwo, rachować nań niepodobna, chybaby przewagę militarną po naszéj stronie dotykalnie zobaczył...
Broni kraj nie ma całkiém, a zaopatrzenie w nią jest przy naturalném posiłkowaniu Niemiec Rosyi — prawie niemożliwe i nigdy w porę nie przyjdzie... Co się tyczy szlachty... Dobrze jest mówić ze stanowiska zasad rewolucyjnych o zniszczeniu jéj, ale w takim stanie, w jakim my jesteśmy, przy braku innych żywiołów wyrobionych narodowo — ze szlachtą dziś ginie Polska. Można jéj winy i grzechy widzieć, ubolewać, że nie mamy nic nad nią, ale zaprzeczyć nie podobna, że strata prowincyi nie byłaby tak zabójczą jak strata szlachty, bo z niąby Polska poszła do grobu. Źle jest gdy naród żyje klasą jedną, gdy ta w sobie całe jego siły pochłania, ale dziś właśnie czas rozwijaniem ludu i stanu średniego leczyć tę chorobę... Nie jest to więc dla nas chwila do rewolucyi — ale do pracy energicznéj, zbrojenia się moralnego, przygotowywania.
— A! zawołał wódz — widzę że jesteśmy krańcowo z sobą przeciwni w przekonaniach... coż pan na to? rzekł zwracając się do Albina...
Albin słuchał dotąd z poszanowaniem obu, niekiedy w czasie rozumowania stryjecznego brata brew nieco marszczył, ale czekał, by na niego koléj mówić przyszła.
— Ja, na nieszczęście nie podzielam zdania pańskiego,
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/315
Ta strona została skorygowana.