Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/323

Ta strona została skorygowana.

— Wiele — zawołał jenerał, w oczach twoich jestem winowajcą, ja ci się z postępowania mego wytłómaczyć muszę. Chodź ze mną. Albin z wielką radością towarzyszył mu, przeszli żywemi kroki dzielącą ich od hotelu przestrzeń...
Jenerał stał w małym pokoiku, po żołniersku, ubogo... Zapalili cygara... Stanisław usiadł... zdawał się namyślać od czego zacząć...
— Posłuchaj, rzekł wreszcie głosem drzącym, historya moja jest wspólna wielu ze mną. Nie znasz mnie, nic nie wiesz lub wiesz to, co prawdą nie jest. Po dzisiejszém spotkaniu ja dla ciebie nie mogę, nie powinienem mieć tajemnic... Poznasz ty pierwszy może duszę, która pragnęła długo nie być poznaną, aby dorosnąć do bohaterstwa.


„Znasz matkę moję? nie potrzebuję mówić, jaką mnie pieśnią wykołysała w kolebce... Ojciec walczył w r. 1851 i poszedł na wygnanie, aby życiem protestować przeciwko przemocy... Jam został tęsknym sierotą... rosnąc u serca tego anioła-kobiety... Pamiętam, bo się wraziła krwawo w mój umysł ta chwila straszna, gdy przyszedł mikołajowski wyrok a kazano go za łaskę przyjmować, aby dzieci wychodzców zabrano do korpusów kadeckich do Petersburga... Nie śmiano o tém długo matce powiedzieć, a gdy na nią spadł ten pio-