tes leur, je vous en prie, que sans argent, rien ne se fait...:
Albin sprowadził rozmowę do innego założenia, wracając do Moskala, do siebie i prosząc o pomoc, o radę.
— Natychmiast rozmówię się o to z kilką towarzyszami... będę na śniadaniu w mieście! Możebyśmy gdzie co razem przekąsili? ostrzygi są doskonałe...
Przybyły podziękował.
Zgodzono się na przedpołudniową schadzkę w kawiarni, dokąd Emil z towarzyszami przybyć mieli. Wszystko to wcale nie zadowolniło Albina... ale cóż było począć? Spojrzawszy na pana Emila, nie wiele się po nim spodziewał a pomówiwszy z nim, wyniósł przekonanie jeszcze gorsze... Bona i apartament, szlafrok i cygara, zdradzały rozmiękłego sybarytę, który do żadnego czynu nie był zdolnym. Starło się nawet z niego piętno krajowe... wyglądał na belgijskiego Francuza tak dobrze, iż mógł za niego uchodzić... Dziesięć lat pobytu w stolicy téj zmieniają bardzo człowieka szczególniéj w młodości...
Nie było już co innego do czynienia, tylko powracać do hotelu i spieszyć samemu dozorować Arsena Prokopowicza... Albin pobiegł i szczęściem jeszcze go zastał nawet w łóżku... co go uspokoiło, bo się obawiał, ażeby listów jakich nie pisał... Moskal wczorajszego wieczora nie złapawszy nikogo w kawiarni, po długiém
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/351
Ta strona została skorygowana.