po części swojego stanu, gryząc się tém jedném, że nie miał i nie wiedział, komu ma zdać swą tajemnicę, nadzór i spuściznę obowiązków. Mimo nie wielkiéj a raczéj żadnéj ufności w Emilu, wysłał po niego, ale p. Emil był w teatrze, a po widowisku nie powracał zwykle chyba nadedniem, karteczka więc nakreślona drzącą ręką pozostała w rękach bony... Kapitana Korwina wezwać nie było podobna po awanturze w kawiarni, mógł się tu bowiem spotkać z Arsenem a takby się wszystko wydało. Ostatkiem sił napisawszy list, który natychmiast rzucić kazał na pocztę, Albin pozostał w łóżku, niecierpliwie pijąc dane lekarstwo...
Arsen się nie pokazywał, złość swą i rozdraźnienie skrył u siebie... przechadzając się po pokoju, snując zemsty plany, klnąc i pijąc grog, który sobie przyprawiał...
Nadeszła noc... w hotelu cisza... Albin uczuł się nieco lepiéj i podłożywszy poduszki usnął kamiennym snem... poprzednikiem wiecznego snu... stojącego już u progu... Z tego uśpienia biedny męczennik już się nie miał przebudzić. W ostatniéj godzinie osamotniony marzył o rodzinie, o przybranéj matce, o Misi... o kraju... mgłą zaszły zmięszane obrazy... i znikły... Albina nie było już na świecie. Stało się, co lekarz przepowiedział; śmierć przyszła cicho, powoli i w chwili, gdy najbardziéj żyć jeszcze pragnął... porwała go z pola walki...
Stało się to tak niepostrzeżenie, iż sługa, któréj
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/361
Ta strona została skorygowana.