Ze wszystkich miast dawnéj Polski najwięcéj w sobie życia i ruchu uchowała Warszawa, — pomimo wszystkich bólów i męczeństw, jakie przetrwała, najwięcéj téż ma ducha w sobie, choć, dławiąc go, przeszli po niéj Suwarowa miecz, Konstantego teroryzm, Paszkiewiczowskie pęta i... ale któż to policzy?... Cała poraniona, oblana krwią, z ledwie zabliźnionemi razami — milczeniem swém woła, że żyje... nie mogąc objawić tego żywota niczém... wyraża go choćby gorączkowym ruchem, choćby szaloną zabawą, która jest także protestacyą... Cóż dopiero Warszawa w tych chwilach, gdy w niéj biło serce całego kraju? Trzeba ją było widzieć od 1860 roku do 1862 roku, rwącą się konwulsyjnie, niecierpliwą, rozżarzoną, całą jednym tchem ziejącą... aby pojąć, jakich sił niezmiernych taki wysiłek był dowodem. Ludzie obcy przybyli naówczas zdumiewali się téj dziwnéj walce z oszalałym despotyzmem, nie pojmując, że niecnie drażniono ją, aby doprowadzić do pożądanego wybuchu, że dawano jéj tyle właśnie swobody, ile było potrzeba, ażeby oszalała i rzuciła się na oprawców.
Ale czy kiedy dziejopis drganie serc téj chwili odgadnie, sny ludzi roznamiętnionych, rozgorzałych, widzenia ich anielskie i heroizmy ubogie, które jak krople padały w morze wzburzone?... Ci, co patrzali, co żyli i wyszli ranni z zapasów niepojętych sobie samym — dziś, posypawszy głowy popiołem, wspomnienia tych godzin w nich nie znajdą...
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/367
Ta strona została skorygowana.