Wódka wprawdzie żywiéj popędziła krew w żyłach, ale niecierpliwość obudziła..
— Ta kobieta! ta kobieta! to taki albo ona, albo djabeł! wymruczał — trzeba raz dotrzeć i przekonać się... jeśli ona co robi, po co?... gotowa głupstwo zmalować!!
Jeśli przyjechała, począł rozumować sobie — nie mogła stanąć gdzieindziéj, tylko w pierwszym hotelu, albo w Europie, albo w Anglii, bo do tego przywykła... W najgorszym razie, gdyby się ukryć chciała po za Rzymski albo inny tego rodzaju, nie ruszy, boby dwóch dni nie wytrwała... Pójdę śledzić po hotelach...
Arsen Prokopowicz zrobił, jak powiedział, chociaż miał pilne sprawy na barkach, nie pożałował nóg i półrublówek dla Szwajcarów. W Europejskim wszakże, przeglądając spis gości (nazwisk naturalnie szukać nie myślał), nie znalazł nikogo; poszedł do Angielskiego i zasiadł nad księgą...
Uderzyło go tu nazwisko pani Feminów z Petersburga przybyłéj przed dwoma dniami.
— Jak ta pani wygląda? zapytał oddźwiernego...
— Jak? jak wszystkie panie...
— Stara... młoda?
— Ani stara, ani młoda.
— Słuszna, wygląda po pańsku?
— Dosyć...
— Sama przybyła...
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/376
Ta strona została skorygowana.