— Moskiewka! dzikim głosem zakrzyczała matka... Moskiewka... Zamężna.
— Ale nie, proszę jaśnie pani, wdowa — rzekł uspokajając Mateusz... tylko że to jeszcze gorzéj.
— To nie może być! zrywając się przerwała przybyła... jakby do saméj siebie — on tego nie uczyni... a! toby było haniebném.
— No i cóż tu więcéj mówić! dodał wzdychając Mateusz — jak się raz poczęło, tak ona go już ze szpon swoich nie puściła...
— Młoda... piękna?
— Piękna to musiała kiedyś być, bo jeszcze to pod malowaniem widać, ale gdzie ona tam młoda!... Starsza od jenerała.
— Ma dzieci? drzącym głosem pytała matka,
— Tego ja nie wiem... Ona ma swój osobny pałac na Prospekcie... bo to wielkie państwo! Ludzie gadają, że była faworytą cesarza Mikołaja... i z jakiegoś wielkiego domu i strasznie bogata... a całym światem tu trzęsie. Ona tu niby nawet nie mieszka... liczy się zawsze w swoim pałacu, ale przyjedzie czasem to bawi dni trzy... a tam każe gadać, że nie przyjmuje, że chora...
Matka słuchała zdziwiona tego opowiadania, ale szczegóły te może ją do pewnego stopnia uspokoiły, zgorszenie przynajmniéj nie było tak jawne... nie wszyscy wiedzieli o tych nieszczęsnych stósunkach... mogły
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/39
Ta strona została skorygowana.