aby się za swą słabość i niedołęztwo nie wstydzić... Wiem ja, że dla was już Chrystus nie jest Bogiem, a jego prawdę znaleźliście w śmieciach przeszłych wieków... wiem, że nauka dzisiejsza innemi drogi idzie do prawdy... ale toć właśnie... pychy ludzkiéj dzieło — złem jest...
Ujrzycie, gdy wszystko wywrócone zostanie, gdy ruiny was otoczą, gdy kościoły obrócicie na warsztaty a ewangielią na archeologiczny zabytek, że wam zabraknie tchu do życia, ochoty... siły...
Ale po cóż ja to mówię, dodał stary, vox clamantis in deserto! Bóg wielki. Do prawdy pozwala iść manowcami... bo i błąkanie się ma dla ludzkości pożytek...
Głos jego, podniesiony zrazu, cichł powoli i skończył się szmerem, wszyscy słuchali poruszeni...
Michalina pierwszy raz zobaczyła jenerała innym, przez szczelinę otwartą zdawało się jéj, że do duszy jego zajrzała i odgadła w niéj tém jaśniejszą stronę, że ukrytą. I ten człowiek miał więc tajemnicę — a co więcéj lepszą od tego, co na pokrycie jéj ułożył... uczuła cześć dla niego. Ale czy się nie omyliła, czy dwuznaczne te słowa... to mówiły, co ona odgadła?
Właśnie jenerał podniósł głowę i zaczynał mówić[1] Michalina, która miała na ustach pytanie — zamilkła.
— Mój ojcze — odezwał się... może być, że po
- ↑ Błąd w druku; przed słowem Michalina poprzedzonym przecinkiem lub pauzą brakuje słowa gdy lub kiedy albo a.