wiedzieć wszystkiego przed Matenszem. Wierzyła jego sercu, nie zupełnie głowie...
— Jakaż to jest kobieta? zapytała po chwili.
— A co ja mogę wiedzieć, rzekł po namyśle Mateusz... na oko niby młoda i świeża, ale malowana, wygląda dobrze... i strasznie pańsko... Jak spojrzy na człowieka, strach porywa... Z tém wszystkiém zgrzeszyłbym, gdybym powiedział, że złą jest, hojna aż do zbytku, pieniędzmi sypie aż strach... dla panicza gdyby zażądał ja tam nie wiem czego, gotowa wszystko oddać a musi dostać.
— I on przyjmuje! łamiąc ręce, krzyknęła matka — on — syn tego ojca...
Zakryła twarz dłoniami, poczynając płakać znowu.
— A! najdroższa pani — przerwał błagająco stary — ja źle może powiedziałem. Jenerał nigdy nic od niéj wziąść nie chciał.. To się tak mówiło o niéj! dali pan! bo ona do niego przywiązana, zazdrosna... opętana! Czasem jak dwa dni jéj co przeszkodzi.
— Dość! nie mów — zawołała pułkownikowa — dość! wiem co chciałam wiedzieć i wiem co mam począć sobie... Mateusz stał...
— Moja najłaskawsza pani, odezwał się nieśmiało — co to do mnie biednego należy... ja, co bądź się ze mną stanie, wolą Bożą przyjmę... ale — dodał ręce składając — jeżli wolno staremu słudze radzić, prosić... niech pani udaje, że nic a nic nie wie. — Tak będzie
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/41
Ta strona została skorygowana.