Co się działo z sercem jenerała, nie umiemy odgadnąć.
Po chwili milczenia Stanisław przysunął się do matki..
— Moja mateczko, rzekł, zostały u mnie niektóre drogie po ojcu pamiątki... Krzyż jego... ładownica, pieczątka, zegarek, pierścień... Z tych ostatni tylko zatrzymuję przy sobie a inne proszę, byś mama w depozyt przyjęła.
— Na co? żywo spytała matka.
— Ale dla tego tylko, śmiejąc się rzekł jenerał, iż u mnie jest nieład; ja jeżdżę... mogą gdzie odkomenderować, lękam się.
— Jakto? ciebie odkomenderować? dokąd?
— Alboż ja wiem? odezwał się jenerał.
— Może przeciwko swoim? podchwyciły obie kobiety, patrząc na Stanisława, który był tak spokojny, tak uśmiechnięty jak przed chwilą.
— Ciebie to nie przeraża? zawołała matka.
— Nie — odparł sucho — nie — bo w takim razie nie pójdę.
— Podasz się do dymisyil krzyknęła matka, wyciągając ręce ku niemu radośnie.
— W czasie wojny to niepodobno, prawo nie pozwala... rzekł sucho znowu Stanisław.
— A więc cóż?
— Nie wiem, zobaczymy! odezwał się jenerał.
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/455
Ta strona została skorygowana.