kle, dostanie tyfusu... a... wiadomo — tyfus po cholerze...
Arsen Prokopowicz odstąpił krok... kiwając głową.
— Taki silny, zdrów człowiek...
— Zaziębienie, jak się zdaje — dodał doktor...
— Nie ma nic straszniejszego nad zaziębienie — odparł Moskal, kłaniając się.
— Widzieć się z nim niepodobna... on prawie nie mówi już...
Arsen wcale nie nalegał, spojrzał na lekarza, szepnął kilka słów i odszedł powoli. Jeśli miał jakąkolwiek wątpliwość, ustąpiła wszelka, gdy chmurną twarz doktora zobaczył. Wyszedłszy w ulicę, pobiegł naprzód wódki się napić, potém otrzeć się wódką kolońską i kamforą a roznosić plotkę po mieście.
Ale już ona przez sługi, przez mieszkańców domu szeroko się była rozbiegła...
Tylko pułkownikowa nie wiedziała jeszcze o niczém... panna Michalina była przy niéj.
Znała ona ją jak matkę własną, w tym jednak wypadku nie mogła odgadnąć, jakie będą uczucia... co ten krok Stanisława z duszy jéj wywoła... radość czy rozpacz i trwogę...
Maciéj odmówił oddania listu, postanowiła więc zwolna pułkownikową przygotować do tego.
Poczęła od nieśmiałego wybąknienia, iż zasłyszała, jakoby jenerał miał z rana wyjechać i list do matki
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/473
Ta strona została skorygowana.