śmiertelnym?... Śmierć zmyślona przerażała go jak prawdziwa, stary szalał momentami, nie mogąc zebrać myśli rozproszonych i ocenić tego, co sam przed chwilą zrobił.
Na górze tymczasem już była policya, która, nie wiadomo z czyjego rozkazu, opieczętować miała pozostałości... Lekarz służył za świadka, ale powołano téż i Macieja, który poszedł chmurny. Nie miał on obawy o tę formę prawną, gdyż jenerał przed wyjazdem papiery widocznie przebrał i popalił, a resztę ich sam już Maciéj był przechował...
Wkrótce i ta formalność dopełnioną została... stary sługa zszedł nareszcie do swéj izdebki...
— No, zawołał, teraz albo nigdy na mnie czas! On poszedł, trzeba i mnie iść! Nie mam tu czego czekać..
Chłopcy mi choć drogę pokażą...
Wprawdzie jenerał kazał zostać przy matce, ale ja tam nie mam co robić... ino pożegnać się i w drogę!! Zdjął szablę z kołka, począł pospiesznie dobywać swoich rzeczy, ubierać się jak w drogę i nazajutrz rano starego Macieja nie było w Warszawie.
Arsen Prokopowicz towarzyszył rad nie rad Maryi Pawłownie na Powązki...
Policya nie dozwoliła złożyć nawet ciała w kaplicy do jutra, tak obawa cholery była wielka, znalazł się ksiądz do pobłogosławienia grobu i trumnę natychmiast do niego spuszczono...
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/482
Ta strona została skorygowana.