Przy wszystkich tych przygotowaniach Marya Pawłowna była przytomną, chwiała się, płakała, ale oddalić się nie chciała... Gdy ziemią przysypano grób... siadła na ziemi...
Potrzeba było znowu użyć siły niemal, aby ją zmusić siąść do powozu i wracać do domu... Arsen Prokopowicz jéj towarzyszył, czuł on, że ta chwila może mu być przyjazną... ale usposobienie jenerałowéj ku niema było dotąd jak najgorsze.
Zajechali tak do małego hoteliku przy Bednarskiéj ulicy, w którym się jenerałowa ukrywała... Poprowadzono ją na górę, Arsen po cichu poszedł za nią.
Starał się wybadać stan jéj ducha, znaleść jaki sposób przemówienia, wśliźnięcia się, uczynienia potrzebnym; mimo zręczności swéj wszakże... widział się w położeniu nader trudném. Rachował najwięcéj na tę skłonność serca ludzkiego, która w ucisku szuka towarzysza, pragnie podziału, a w obec śmierci często rozpaczliwie życie chwyta.
Ale Marya Pawłowna była cała w sobie... wybuchała na krótko i znów nieprzytomna padała płacząc a myśli jéj widocznie odbiegały gdzieś daleko. Arsen rozpoczynał razy kilka mówić i nie otrzymał odpowiedzi. To go nie zrażało... Siedział w progu pokornie i czekał.
Marya Pawłowna nie rychło go spostrzegła, popatrzyła nań oczyma osłupiałemi, weszła do drugiéj izdebki
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/483
Ta strona została skorygowana.