nigdy posądzać nie śmiała, nie mogła, nie miała powodu o polityczne jakieś roboty tajemne...
Dopiero gdy ów badacz wyszedł, zaczęła myśleć i rozmyślać nad wszystkiém, przypomniała sobie scenę nocną, jego zaręczenie, że jest niewinnym... zrozumiała, iż, w istocie należąc do jakiegoś spisku, nic przed nią powiedzieć nie mógł; ta postać zagadkowa, którą wieczorem spotkała u niego pierwszy raz przybiegłszy z balu... przyszła jéj także na pamięć.
Stanisław był niewinny, ona go prześladowała nadaremnie!
Ta myśl, ta zgryzota objęła ją całą i znowu do rozpaczy przyprowadziła... Jéj zazdrość i podejrzliwość niesłuszna zatruły mu życie.
Nie szło Maryi Pawłownie wcale o to, jakie w duszy Stanisław miał usposobienie dla Rosyi — ona go kochała i byłaby zarówno kochała zdrajcą przeciw Moskwie czy wiernym carowi. Co ją to obchodziło, jakiém on uczuciem dla Moskwy oddychał, byleby względem niéj był niewinnym... Dowód téj niewinności miała w ręku...
Gniew teraz zwróciła na siebie i na niegodziwego prześladowcę, którego zawsze cierpieć nie mogła.
We łzach spędziła ten dzień cały, postanawiając nigdy więcéj na próg nie dopuścić Arsena...
On się téż nie ukazywał.
Z zajadłością policyanta szedł powoli daléj... Oto-
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/493
Ta strona została skorygowana.