czył siecią szpiegowską dom matki jenerała i, jakkolwiek był szczelnie zamkniętym, dobył już z niego parę wiadomostek, które podejrzenie pierwsze mogły potwierdzić. Ale jak się było tam wcisnąć? pod jakim pozorem?
Myślał nad tém właśnie, gdy Marya Pawłowna, któréj usposobienia zmieniły się nagle z przekonaniem, iż list ów, potępiający go, nie był ręką kobiecą pisany... przypuszczając, iż w istocie Stanisław uszedł, aby się ze swymi połączyć, obawiając się prześladowania dla niego i dla matki, gorączkowo zajęta tylko tym człowiekiem, względem którego winną się czuła... przejętą się uczuła trwogą na myśl samę, że Arsen może niespodzianie napaść matkę i dobyć z niéj tajemnicę!...
Niepewna, co pocznie, chciała iść sama do niéj, potém postanowiła napisać... z ostrzeżeniem. Jedno i drugie trudném było... Padłaby była na kolana przed jego matką... ale czy taby jéj ze wzgardą i żalem nie odepchnęła? Zniosłaby może i to od niéj, ale reszta wstydu broniła jéj przystępu do tego domu...
Powiedzmy prawdę, wstyd tu się tak mięszał z dumą, że dwojga tych żywiołów trudno było rozdzielić.
Tymczasem niebezpieczeństwo zdawało się grozić, trzeba było coś począć... Marya postanowiła napisać. List był następującéj treści:
„Osoba, nieznana pani i nie życząca sobie wyjawić
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/494
Ta strona została skorygowana.