— Co pan masz na swą obronę? zapytał szydersko adjutant...
— Nic, bo się bronić nie myślę, rzekł ponury ochotnik...
— Ale pan służyłeś w wojsku moskiewskiém?
— Cóż to dziwnego?
— I byłeś w stopniu jenerała?
— Gdyby tak było?
Naczelnik i adjutant spojrzeli po sobie... przyszło im mimowoli na myśl, że gotów się upomnieć lub pochwycić dowództwo... chmurno spojrzeli...
— Ale oto jest ktoś, co świadczy przeciw wam...
Jenerał ruszył ramionami...
— A tak! świadczę! świadczę... Zkądże się tam mógł urodzić patryotyzm, gdzie serca nie było! To szpieg... to zdrajca. Wysłali go, aby się przypatrzył obozowi, aby im powiedział, jakie mamy siły... przysięgam! to szpieg!
Jenerał spokojnie rozśmiał się, ruszając ramionami.
— O mój panie, rzekł... myślisz, że potrzeba zadawać sobie tyle pracy, aby was pokonać! po co tu szpiegi, kiedy wy zdradzacie się sami...
Starszyzna się ofuknęła.
— Jak to pan rozumiesz? spytał nareszcie naczelnik.
— Waćpanowie nie jesteście wojskowi, znać to na
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/505
Ta strona została skorygowana.