zupełnie dla siebie nowém, fenomenem z nastroju jego ducha wypływającym, ukazywali mu się swą stroną ujemną, — widział tylko ich wady, nie pojmował cnót i zasług.
W biednym żywocie naszym dzieje się tak zawsze, że ułomności pierwsze pod oczy podpadają, widzi je od razu lada głuptaszek... gdy rzeczywistych cnót, przymiotów, dobra, trzeba szukać, trzeba mieć talent, aby je dobyć i odkryć. Jeżeli się jeszcze przynosi usposobienie pewne niechętne, naówczas wszystko, coby bronić mogło człowieka, znika, a uwydatnia się tylko, co go może potępiać.
Zbyski nie chciał pokazać po sobie, jakie na nim wrażenie zrobił obóz, żołnierz, dowódzey polscy, pierwsi, których widział w życiu, ale nazajutrz Maciéj znalazł go zasępionym i jak skała milczącym...
Odprawił starego, powiedziawszy mu z uśmiechem:
— Nie pamiętaj o jenerale... jest teraz tylko prosty żołnierz, który z tobą razem w szeregu stanie.
Tymczasem Władek, używając swéj władzy a znając, jak Zbyski mógł być im pożytecznym dla wprowadzenia porządku, dodnia zszedł się ze sztabowymi pomówić, aby mu jakieś dowództwo wyznaczono. Nie spytał nawet jenerała, czy je przyjmie, zdawało mu się najnaturalniejszém w świecie siłę tę nową we właściwy sposób zużytkować.
Ale człowiek znany p. Władysławowi i krajowi
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/515
Ta strona została skorygowana.