wiec murowany, czy te szufladki zatęchłe, w których dziś cywilizowany wiek ludzi postępu zamyka dla upamiętania?...
Więzienie średniowieczne miało w sobie jakiś żywioł poetyczny... dzisiejsze jest śmierdzącą prozą obrzydłą... w któréj okropność odziewa się w brudne szaty ze śmietniska podjęte.
Tu zamiast dzikiego Kalibana, oprawcy, pijany sołdat cuchnący gorzałką a zamiast sędziów zakapturzonych eleganccy sędziowie z salonów wybrani w żółtych glansowanych rękawiczkach, mordujący nieszczęśliwego francuskim sarkazmem i moskiewskim cynizmem. Po nad tamtém więzieniem był Bóg jeszcze... tam jego imię choć często nadużyte, wypisane było nad trybunałem, tu... nie ma Boga, tu jest Państwo... najokrutniejszy z bożyszcz, na rachunek którego palą się ofiary jak indyjskim Bogom... niezliczone tam były prawa i idea sprawiedliwości choć koszlawéj, tu nie ma żadnéj, — tu panuje — suprema lex — siłą...
Na cóż po raz setny opisywać więzienie moskiewskie? izbę brudną, wilgotną, ciemną, smrodliwą ze czterema ściany białemi, które poryła boleść, pozamazywało okrucieństwo... z oknem zabitém i zakratowaném, aby nie dopuściło widoku cmentarnego dziedzińca... z szybą we drzwiach, przez które zagląda sołdat ciekawy, aby ci samemu nie dał być z myślami, z łóżkiem, które boleść wyżłobiło. Po nad temi mury cisza gorsza niż
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/533
Ta strona została skorygowana.