Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/556

Ta strona została skorygowana.

Francowicz zamyślony dziwnie i nadęty... Zdawał się pogrążony w jakichś algebraicznych rachubach...
Puściwszy go na wolność, Marya Pawłowna złapała jenerałową, wzięła ją pod rękę i zaczęła bawić, śmiać się, rozpowiadać jéj coś tak, że w pół godziny zrobiła z niéj przyjaciółkę, niewolnicę, powiernicę... Na ucho nawet szepnęła jéj Julia, jak to ją mąż niepotrzebnie nastraszył, malując tak groźnie osobę tak miłą i łatwą w pożyciu. Śmiały się obie serdecznie z tego poczciwego jenerała... szczególnie Julia Federowna.
Ale nie tylko jenerała Morgena, żonę, dwa pinczery — wszystkich tego dnia potrafiła urokiem, dobrocią, dowcipem ująć sobie pani Marya... tak, że gdy wyjeżdżała w salonie po sobie zostawiła same wykrzykniki uwielbień, a Arsen Prokopowicz westchnął okrutnie.
— Dla mnie ona nigdy taką nie jest!! to szatan nie baba! Ona z siebie zrobi co chce... Ale dla mnie... okrutna.
Tymczasem omylił się biedny... bo nazajutrz rano znalazł pierwsze w życiu... zaproszenie na herbatę i dał sobie słowo, że wprzódy pójdzie do najpierwszego fryzyera, nim się przed Maryą pokaże.
Nim jednak się wybrał do fryzyera na Krakowskie Przedmieście, — zachwyciła go w domu zupełnie niespodziana wizyta, którą na pierwszy rzut oka powitał wesoło — ale nie była mu tak przyjemną jak się spo-