Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/648

Ta strona została skorygowana.

się milczeniem, którém przyjęto przedstawienie się — poszedłem w świat przypatrzeć się téj sławionéj cywilizacyi zachodu!
Ruszył ramionami.
— No, tak, my barbarzyńcy... ale cóż tu po dwóch tysiącach lat cywilizacyi zostało? Dwóch tysięcy lat przesądy...
Marya i Stanisław spojrzeli po sobie.
— Wy mi przebaczycie, — dodał Nikicz, — że ja tak niegrzecznie czepiam się z prawa pobratymstwa narodowego... ale, miły Boże, ruskiemu człowiekowi już nie tyle za kwasem, co za mową swoją tęskno. Chciałoby się choć ją posłyszeć — choć nią przemówić do kogo...
Może i to słuszność... ale człowiek, jak wiadomo, słaby!
Rozśmiał się sam z siebie.
— Czy dobrowolnie puściliście się w podróż, dla nauki? — spytała grzecznie Marya.
Nizin rozśmiał się.
— Mam się przyznać z prawdą całą? A, nie! nie pani moja! musiałem uciekać bo mnie tam posądzano, że do nihilistów należałem, żem z Neczajewem był w stósunkach, że państwo i cesarstwo chcę wywrócić? Cóż? jak miałem iść etapami na Syberyą, wolałem już pieszo za granicę...
Popatrzał po swych słuchaczach, badając, czy to