przepraszam za porównanie, jak pies z kotem.. i — darujcie mi — to nie nasza wina...
Począł się śmiać z własnego dowcipu...
— Długoby to o tém i wiele mówić, Ilijo Michajłowicz — odparł jenerał — czyja wina a czyja prawda, lepiéj temu dać pokój...
— E! wy myślicie, żem ja nieprzyjaciel Polaków? — podchwycił Nizin — zachowaj Boże... ja ich lubię nawet, to naród sprytny, tylko nie praktyczny i feodały... feodały!
Szli daléj ulicą cmentarną. Nizin nie miał najmniejszéj ochoty rozstać się z nowymi znajomymi. Chociaż jenerał wprost na jego wykrzyknik odpowiedzieć mu nie chciał i przyjął go półuśmieszkiem... Nizin mówił daléj.
— Ja naszego rządu nie lubię, ja republikanin... ja demokrata, socyalista... ja zwolennik namiętny Bakunina... no, ale w teraźniejszém położeniu co było robić, trzeba było Polskę przydusić... Darujcie! (Izwinitie) Podniósł nieco czapeczki i szedł daléj.
— To prawda, dodał, można było inaczéj... ale na to rząd carski rządem... on jak krawiec z tępemi nożycami musi takiemi krajać, jakie ma...
Nie otrzymawszy jeszcze odpowiedzi żadnéj, Nizin znowu wpatrzył się w towarzyszów.
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/650
Ta strona została skorygowana.