— Przepraszam, państwo pewnie za paszportem legalnym z Rosyi, a może... razi ich moja mowa?...
— Nie, odezwał się jenerał, ja nie jestem już poddanym rosyjskim i nie powracamy do kraju, możesz pan mówić, co mu się podoba... przekonania powinny być swobodne...
Rozpromieniła się twarz chłopcu i stał się o wiele śmielszym.
— Jeśli tak, odezwał się, to choć przynajmniéj wygadać się mogę swobodnie, a wy może lepiéj zrozumiecie niż cudzoziemcy.
Postawa chłodna jenerała i jenerałowéj nie była wprawdzie wielką zachętą, ale w młodości są chwile takiéj potrzeby wynurzenia się, zamiany myśli a choćby wykłócenia o idee, że się staje natrętem i niegrzecznym. Nizin był młody i rozmarzony pomysłami, potrzebował dzielić się z niemi.
— Chociaż uszedłem z Rosyi, rzekł, nie wyrzeknę się mojéj ojczyzny ani pracy dla niéj. Nasza matka ma wielką przyszłość przed sobą... a choć jeszcześmy do niéj nie gotowi, przynajmniéj się gotujemy. Narodom łacińskiego szczepu bije ostatnia godzina, germańskie plemię trochę więcéj ma siły, ale poślubiwszy cywilizacyą łacińską, wyrzekłszy się samoistności, już téż nie długo pożyje. Chwyci może na chwilę najwyższą potęgę i doszedłszy do szczytu, spadać zacznie... naówczas światowi słowiańskiemu pora stawać do roboty!!
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/651
Ta strona została skorygowana.