Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/653

Ta strona została skorygowana.

— Być może — zawołała jenerałowa, i bodajby tak było. W Rosyi wszakże to posłannictwo dziś ogranicza się do bezmiernéj ochoty burzenia wszystkiego. Możnaby więc przypuścić, że misyą naszą będzie rozbić i zniszczyć jak Hunny, aby na gruzach kto inny budował...
— My idziemy z postępem wieku... przerwał Nizin, śmiejąc się dziwnie, my już daléj w pojęciach ustroju spółecznego zaszliśmy niż zachód... Niech pani poczyta Wyrubowa...
— Zawadziliśmy o zbyt drażliwy przedmiot, rzekł jenerał, myślę, że lepiéj dłuższéj nie mieć już rozprawy. Powiedzcie nam raczéj, co myślicie z sobą...
Nizin chwilę się zdawał namyślać a potém dodał.
— Co wam się mam taić — wy przecie do trzeciego oddziału mnie nie doniesiecie... Ja naprzód sam naocznie chcę przekonać się o stanie Europy... dowiedzieć się wielu rzeczy... Szczęściem jestem w lepszém położeniu niż większa część takich jak ja wygnańców, ojciec mój bogatym kupcem w Moskwie, choć nie bardzo skoro grosza przysyła, ale z głodu umrzeć nie da. Pracować nie potrzebuję na chleb powszedni... Jak mi się zatęskni do białokamiennéj mateczki... o! to się znajdzie sposób do niéj dostać, a tam między swoimi skryć i.. (westchnął) daléj do dzieła...
Jenerał spojrzał nań pytająco.