— Chcecie wiedzieć, do jakiego dzieła! zawołał — stary świat przecie runąć musi i to, co się dziś zowie porządkiem spółecznym a co jest uorganizowaną grabieżą przywileju... Ziemia będzie dla wszystkich..
— Już wiem! rzekł jenerał — reszty domyśleć się łatwo. Ale szanowny Ilijo Michajłowiczu, gdy się wam szczęśliwie uda dokonać waszego wielkiego dzieła, zdziwicie się pono mocno, gdy owocem jego stanie się despotyzm stokroć straszniejszy niż był kiedykolwiek.
— No! no! to ja téż wiem, bom już o tém czytał, rozśmiał się Nizin — ale nim do nowego porządku przyjdzie... teraz burzyć! burzyć! niszczyć i wywracać.
— Nawet cywilizacyą? spytała Marya.
— Wszystko! wszystko! co robić! potém się ona odrodzi jak Feniks z popiołów. Nie ma rady..
— I nie pomyśleliście, ile ofiar takie zniszczenie kosztować będzie — ile krwi...
— A cóż bez ofiar! a co bez krwi! przerwał Nizin, na wodzie różanéj tylko cukierki się robią...
Zamilkli. Stanisław nie uląkł się wcale bujnéj owéj fantazyi młodzieńca, uśmiechnął się.
— Wy tego jak my pragnąć powinniście, dodał Nizin — Polacy, odzyskacie prawa narodowości — nie będzie państw... będzie gmina i ludzkość... Narodowości rozwijać się będą mogły wedle przyrodzonych sił swoich..
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/654
Ta strona została skorygowana.