się w nim moskiewka pokochała, z niewoli go wykradła, życie mu ocaliła, potém on się z nią ożenił, potém ona umarła... Otóż on tu przyjeżdża... bodaj czyby się nie chciał osiedlić...
Doktor słuchał z bardzo natężoną uwagą, oczy w górę podniesione, głową kiwając. — No, no — odezwał się — z tysiąca nocy historya, dalibóg... Dobrze, że wiem... żebym co nie powiedział im nie do smaku.. A jegomość gdzie?
Skwarski w téj chwili wszedł wyelegantowany; zapomnieliśmy dodać, iż wdział był rzadko świat oglądającą kamizelkę aksamitną i zegarek z dewizkami, który zwykle w pudełeczku z muszelek wisiał u niego przy łóżku...
— Oho! ho, rzekł doktor podając mu rękę, jaki z jegomości szarmant dzisiaj! fiu! fiu.
Jejmość się rozśmiała, Skwarski pobieżnie na zwierciadło spojrzał.
— A to może źle, żem ja fraka nie włożył, szepnął doktor — ale fraka nie cierpię, a od czegoż jestem eskulapem... może mi wolno być w surducie!
— Ale w czém chcesz!
— No to dobrze!
Doktor sięgnął do głębokiéj kieszeni i wyjął ostrożnie coś w papier zawiniętego. — A to się pani przyda do deseru... choć maleńki, po kawałeczku... w talerzyki trzeba pokrajać...
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/739
Ta strona została skorygowana.