Po obiedzie gdy się spotkali z Arusbekiem u pułkownikowéj, gdzie ich już natręci ścigać nie mogli, kniaź się odezwał:
— Nie wiesz, co on tu robi?
— Odpoczywa w Wiedniu po wodach a dla ciekawości, jak mi powiadał, wybrał się do Lwowa.
— Dla ciekawości! potrząsając głową rzekł kniaź, — wierz mi, tacy ludzie jak kniaź Samuel — nie dla daremnéj ciekawości nie przedsiębiorą... Ja nietylko mie lubię go, ale się lękam...
Rozmowa wkrótce stała się ogólną i na tém się skończyło. Arusbek bardzo pokochał nietylko smętny wyraz twarzy Michaliny, ale staruszkę pułkownikową... Miał serce potrzebujące kochać, żyło w niém wspomnienie własnéj matki, matkę więc przyjaciela przybrał sobie niemal za własną. Prosił ją o pozwolenie nazywania po polsku — mateczką, całował po rękach, przynosił bukiety, starał się rozweselać rozmową... Spoufalił się zresztą i z panną Michaliną, bo obie panie mimo odrazy, jaką budzi imię Rosyanina, w przyjacielu Stanisława widziały tylko dobrego człowieka... Michaliny położenie względem jenerała było jakieś dziwne i przykre, — starała się być dla niego zimną, a nie zawsze umiała.
Na samę myśl, że ją mógł posądzić o jakieś zamiary podboju, krew jéj uderzała do głowy, a mimo to
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/762
Ta strona została skorygowana.