potrzebne — z jednym poczciwym, dobrym, wyjątkowym — Moskalem.
Uśmiechnął się, widząc, jak Tur się zżymnął. — Czekaj, nie sądź, dodał, jeśli do trzech dni kochać go nie będziesz... zrobisz, co zechcesz, masz prawo uciec od nas...
Załagodziwszy tak Tura, którego puścić nie chciał i zatrzymał gwałtem, doczekał się Zbyski przybycia Arusbeka i naprzód poznał ich z sobą. Tur, nie łatwo mówiący po francusku, dosyć dobrze za to umiał po rosyjsku, zrozumieć się więc mogli łatwo. Zrazu oba chodzili nakrochmaleni i zimni, wkrótce jednak sympatyczna fizyognomia Tura pociągnęła ku sobie kniazia, odgadł w nim heroicznego męczennika, który chętnie chodził bez aureoli i nigdy nie mówił o swych poświęceniach, tak je naturalnemi znajdował... W parę godzin byli już z sobą jeśli nie dobrze i poufale, to przynajmniéj tak, iż wzajemnie wstrętności się i uprzedzeń pozbyli. Daleko większe wrażenie jednak uczynił Tur na pułkownikowéj i Michalinie. Przypominał on jéj nie tylko Władka, ale tego zapaleńca, co z sercem miłością dla niéj przepełnioném poszedł do grobu... Tur, który od dawna nie kosztował słodyczy towarzystwa takiego, prawie się stał wesołym, zapomniał swéj draźliwości i dumy chorobliwéj, był jak w domu. Michalina słysząc, jak kaszli, widząc go bladym i wyniszczonym, z troskliwością siostry nim się szczególniéj zajmowała...
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/767
Ta strona została skorygowana.