W ostatnich czasach rzeczypospolitéj réj wodziło kilka rodzin możniejszych, potém skupiali się tu rozbitki z za kordonu, tradycyi nie było, wzrastało miasto koniecznością, zakwitnąć nie mogło.
Z czasem utworzyła się arystokracya czysto galicyjska i ta nieco miasto odżywiła; biurokracya rozrosła się jak mrówie... ognisko rządowe poczęło ludzi przyciągać.. Stolica de facto zaledwie potrafiła dorobić się powierzchowności znaczniejszego prowincyonalnego miasta. Tego, co największy wdzięk daje stolicom, starych zabytków, co je uprzyjemnia — porządku i smaku — grodowi Lwa brakło. Z pospiechem budowały się kamienice, wznosiły mury, a jako symbol poczucia artystycznego posłużyć może niesmaczne pudełko z koroną hrabiowską wystawione przez rodaka-namiestnika i ministra. Nic lepiéj nie przedstawia arystokracyi specyficznie galicyjskiéj nad ten pomnik...
Nagłe te wysiłki, by zostać stolicą, opłacił Lwów z widocznym pospiechem nastawionemi murami, obok których stoją jeszcze nieforemne klatki, chude kamieniczki stare, dworki drewniane i gmachy poprzedzające widocznie przybycie architektów do Lwowa.
Na prędce porozsiadały się mury, gdzie który mógł, bez planu, bez porządku, rachując znać na przyszłość. Wszystko wydaje się rozerwane — niesforne i jakby pokłócone z sobą. Jeszcze dziwniéj się to poplątało z powodu górzystego położenia, a Pan Bóg poskąpił
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/771
Ta strona została skorygowana.