zimny. Ubrany z pewném staraniem wyglądał na urzędnika lub radzcę ministeryum, znającego ważność swojego stanowiska... Twarz wygolona cała okazywała bez obawy oku postrzegacza wszystkie rysy odkryte, jawne, jakby mu chciała zaręczyć, iż żadnych nie kryje tajemnic. Jednakże nic na niéj wyczytać nie było podobna.
Jestem cały na jego usługi — rzekł prawnik, przebiegłszy pismo. — Widzę, że pan dobrodziéj przybywa w zamiarze osiedlenia się w Galicyi. Darujesz mi pan, że w chęci usłużenia mu po myśli jestem zmuszony go spytać o rzecz, która mu się na pozór wyda dziwaczną. Czy pan życzy sobie nabyć dobra dla korzystania z nich gospodarstwem i przemysłem, to jest warsztat do pracy, lub jako przyjemne miejsce pobytu i rezydencyą? W istocie w dwóch tych wypadkach należałoby szukać cale różnych warunków.
— Radząc się pana dobrodzieja, powinienem być szczerym — rzekł jenerał — i pytania cel dobrze pojmuję. Odpowiedzieć mi na nie trudno. Nie chciałbym tracić przy nabyciu, ale za główny cel nie zakładam sobie, aby ten warsztat, jak go pan zowie, dawał przedewszystkiém olbrzymie procenta. Chciałbym w nim domu, ogrodu... drzew... ciszy a najkorzystniejsze pustkowie zyskowne nie zaspokoiłoby mnie.
— Już rozumiem — rzekł prawnik, bacznie słuchając i wpatrując się w jenerała, jakby z twarzy jego
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/785
Ta strona została skorygowana.