kna i bez tego już zajęły hrabinę Kościelecką... Obie panie podały mu rączki, wyrażając współczucie i zaręczając, że z sekretu nie wydadzą; a choć, jak się pokazało, wybierały się na spacer, zostały gorejąc ciekawością dowiedzenia się czegoś i poznania bliższego tak pięknego mężczyzny.
Młodsza szczególniéj ścigała go oczyma.., które wszakże polowały próżno na strategicznie wymykający się wzrok jenerała.
Rozmowa zawiązała się nader żywo, gdy po cichu kapitan Ropczycki oświadczył, iż jenerał chce kupić dobra i osiąść tu wraz z matką.
— O! my pana ztąd nie puścimy! — poczęła matka — znajdziemy mu majątek... złote jabłuszko... wprowadzimy w nasze kółko i przekonasz się que nous voulons mieux, que nôtre réputation... Na tę nieszczęśliwą Galileę wszyscy kamieniami rzucają...a toż przecież dziś jedyny kawałek Polski, gdzie być Polakiem wolno...
Hrabina Kościelecka przerwała matce.
— I zaręczam jenerałowi, że tu znajdziecie i dobre i miłe towarzystwo et le plus gracieux acueil!
W istocie oczy hrabiny już to zwiastowały, chociaż jenerał nie rozumiał ich mowy lub rozumieć jéj nie chciał.
Pierwsze przyjęcie w tym domu było w istocie serdeczne, przez tę powłokę światowych form lekkich, słów
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/792
Ta strona została skorygowana.